Według najnowszego raportu liczba internautów w Polsce w listopadzie 2017 roku wyniosła ogółem 27,7 mln. Jeśli wartość tę porównamy do ogólnej liczby ludności w naszym kraju – 38 milionów 426 tysięcy w lipcu tego roku – okaże się, że ponad 72% Polaków korzysta w globalnej sieci. Na świecie Internetem posługuje się niemal niewyobrażalna liczba blisko 4 miliardów ludzi! Duet „opiekunka – Internet” wydaje się w tym kontekście naturalnym połączeniem. Jednak nie wszystko wygląda tak kolorowo…
Większość członków internetowej społeczności odpalając swoje łącze nie ma żadnych złych zamiarów. Wykorzystuje technologiczne możliwości do pracy, nauki, zabawy, kontaktów społecznych. Większość, ale nie wszyscy. Nie trzeba zapoznawać się z najnowszymi badaniami, aby rozumieć, że w dużych społecznościach zawsze znaleźć możemy jakąś czarną owcę, albo nawet stado takich osobników. Dokładnie tak samo sprawa wygląda w Internecie. Na co dzień korzystają z niego nie tylko porządni obywatele, ale także pospolici oszuści i przestępcy. Spotkać możemy także takie osoby, których działania co prawda nie podpadają pod żaden paragraf Kodeksu Karnego, ale mogą nam mocno zaszkodzić. Czasem dla osiągnięcia własnych korzyści. Czasem tak po prostu – dla źle pojętej zabawy.
Mamy zatem dla Was apel. Drobie opiekunki w Niemczech - Kiedy więc pod raz kolejny dotkniecie na swoim smartfonie ikonki łączącej z siecią albo zalogujesz się do niej za pośrednictwem komputera, zastanówcie się, czy przypadkiem nie podejmujecie ryzykownych działań, których konsekwencji w bliższej lub dalszej przyszłości możecie mocno pożałować. Zachowaj zimną krew i pamiętaj: najlepiej dobrze poznać własnego wroga.
Znacie tą sytuację, kiedy za pośrednictwem mediów społecznościowych miłymi słowami zaczepia Was ktoś zupełnie obcy? Pewnie tak, spotyka to wiele osób. Czasem taka zaczepka przeradza się w dłuższą rozmowę, może nawet trwalszą znajomość, zauroczenie. W Internecie rodzą się związki i wieloletnie przyjaźnie. Niestety rozpoczynają także smutne, a nawet tragiczne historie.
W najlepszej opcji sympatycznie wyglądający Pan może po prostu rozkochać nas w sobie, a potem zerwie kontakt. Grozi to całkowitą utratą zaufania do ludzi, ale nie spowoduje wyczyszczenia konta bankowego. Co jednak, jeśli ten sam Pan grzecznie poprosi o pożyczkę na leczenie? Albo zaproponuje wspólne zamieszkanie, na które oczywiście zaciągniemy kredyt? Zgodzimy się, czy stanowczo odmówimy? Oby to drugie. Internet pełen jest przykrych historii kobiet i mężczyzn, którzy przez wirtualne znajomości stracili oszczędności całego życia. Wystrzegajmy się więc osób, którzy oczekują od nas jakichkolwiek pieniędzy. Sprawdzi się tu stara zasada – dobry zwyczaj, nie pożyczaj.
Nierozważnie zawierane przez Internet znajomości mogą doprowadzić także do jeszcze gorszych konsekwencji niż te finansowe. Czy znacie pojęcie stalkingu? Mówiąc najprościej, jest to uporczywe nękanie. Możemy stać się jego ofiarą zarówno w realu, jak i w rzeczywistości wirtualnej, a najczęściej – w obu. W tym wypadku układ „opiekunka – Internet” może mieć bardzo przykre konsekwencje. Uważajmy więc, komu podajemy nasz adres, telefon, e-mail. Szybko może bowiem okazać się, że niewinna znajomość przerodziła się w codzienny koszmar.
Nasza prywatność (i nie tylko ona) naruszona może zostać nie tylko przez stalkerów, ale także przez każdego innego użytkownika sieci i to w różnych celach. Niestety sami często się o to prosimy. Najprostszym tego przykładem jest zamieszczanie w Internecie szeregu osobistych informacji oraz – nieraz bardzo prywatnych – zdjęć. Czym może to skutkować? Wieloma przykrymi sytuacjami.
Wyobraźmy sobie bowiem, że jakiś zwykły włamywacz przypadkiem trafia na nasz profil na znanym portalu społecznościowym, za pośrednictwem którego właśnie wszem i wobec pochwaliliśmy się zakupem najnowszego modelu kina domowego wartego znacznie więcej niż średnia krajowa. Kilka dni później uradowani publikujemy jeszcze zdjęcie naszego super drogiego komputera i – w roli gwoździa do trumny – ociekającego złotem kompletu biżuterii. Wszystko pięknie – przyjaciele chwalą, znajomi zazdroszczą. Efekt osiągnięty. Efekt w postaci zainteresowania ze strony złodzieja też. Teraz cierpliwie poczeka on na dzień, w którym wrzucimy pierwsze zdjęcie z wakacji na Majorce i z nowym sprzętem możemy się pożegnać. Ze znalezieniem właściwego adresu raczej nie będzie problemu. Osoby tak niefrasobliwe pewnie już dawno podzieliły się nim z innymi internautami.
Zagrożeniem płynącym z globalnej sieci są także publikowane przez jej użytkowników zdjęcia. Nie ma oczywiście nic złego w pokazywaniu zdjęć o neutralnym charakterze, problem pojawia się jednak, jeśli fotografie są trochę bardziej kontrowersyjne. Przykłady takich problemów można mnożyć. Czasem nieodpowiednie zdjęcie trafi do naszego pracodawcy, który na tej podstawie może nas nawet zwolnić. Takie sytuacje miały już miejsce w Polsce i wbrew pozorom działanie szefa uznane zostało za zgodne z prawem. Dotyczy to szczególnie tych stanowisk, które mają ogromny wpływ na cenny wizerunek firmy. Zdjęcie może zostać także wykorzystane przez naszych prywatnych wrogów, choćby po to, aby ośmieszyć nas w gronie znajomych i rodziny.
Zjawisko kradzieży danych osobowych jest niestety coraz powszechniejsze. Teoretycznie osoby odpowiedzialne za ich przechowywanie zabezpieczają je na wiele sposobów, ale niestety hakerzy cały czas starają się nadążać za nowymi zabezpieczeniami. Problem także w tym, że niejednokrotnie kradzież naszych danych nie jest konieczna, bowiem przez nasze własne działania podajemy je zainteresowanym osobom na tacy… na przykład wykorzystując otwarte (bezpłatne i ogólnodostępne) sieci Wi-Fi w celu zalogowania się do banku. Pamiętajmy, jeśli sieć nie jest zabezpieczona, nawet średniej jakości haker będzie umiał przechwycić nasze dane, a następnie wyczyścić nasze konto.
Do kradzieży danych osobowych często dochodzi poprzez celowe działanie oszustów, połączone z naszą nieuwagą lub (niestety) naiwnością. Na przykład dostajemy mailem wiadomość udającą informację z naszego banku, klikamy w link i logujemy się nie zauważając, że otwarta strona to nie ta należąca do banku. Albo w odpowiedzi na podobną wiadomość podajemy nasze dane dostępu do konta bankowego, ponieważ rzekomo są one niezbędne do jakiś bankowych działań. Lub odbieramy telefon i podajemy nasze dane osobie podszywającej się pod pracownika banku. Takie działania w każdym przypadku skończy się najprawdopodobniej utratą pieniędzy. Bądźmy więc szczególnie ostrożni. Kontakt „opiekunka – Internet” wymaga wzmożonej czujności.
Na co jeszcze każdy laik powinien zwracać uwagę włączając przeglądarkę lub otwierając pocztę? Na przykład na wszechobecny spam. Na pewno każdy z nas, każdego dnia, znajduje w swojej prywatnej skrzynce mailowej jeden, dwa lub dwadzieścia dwa maile od nieznanych nadawców lub osób, które na pierwszy rzut oka znamy, ale tak naprawdę tylko udają one naszych znajomych. Część z tych wiadomości to nieszkodliwe newslettery lub reklamy. Niestety wśród tych niegroźnych wiadomości są także takie, które zapamiętać możemy na długo. Zwykle – na różne sposoby – zachęcają nas one do otwarcia ważnego załącznika lub kliknięcia w nieznany link. Potem wydarzyć mogę się różne nieprzyjemne rzeczy…
Jedną z nich jest zainfekowanie naszego komputera poprzez złośliwe wirusy, które spowodować mogą na przykład nieodwracalne uszkodzenie systemu, utratę wszystkich naszych dokumentów i plików lub kradzież danych osobowych. O konsekwencjach tego ostatniego pisaliśmy powyżej, skutki pozostałych każdy może sobie wyobrazić. Szczególnie wtedy, jeśli utracone dane miały charakter ważnych dokumentów służbowych.
Korzystając z globalnej sieci warto dmuchać na zimne. W kontaktach „opiekunka – internet” pozostań czujna. Zanim zalogujesz się do banku upewnij się, czy połączenie jest bezpieczne. Zanim zaufasz nowo poznanej osobie, dobrze to przemyśl. Zanim opublikujesz zdjęcie lub prywatną informację, pomyśl o przyszłych konsekwencjach. Cóż… przyszło nam żyć w czasach złych i dobrych jednocześnie. Złych, gdyż zagrożenia czyhają na nas w wielu miejscach. W tym w Internecie, który dla wielu z nas jest narzędziem zupełnie nowym, a jego obsługi uczymy się sami. Dobrych, gdyż globalna sieć to nie tylko zagrożenie, ale także niewyczerpane możliwości – to już jednak temat na zupełnie inny artykuł o duecie „opiekunka – Internet”…
Dorota Lewandowska
Pełnomocnik Zarządu ds. jakości w firmie CareWork oraz Redaktor Naczelna portalu i kwartalnika arbeitlandia.eu. Ukończyła politologię na UAM w Poznaniu i posiada uprawnienia do wykonywania zawodu pracownika socjalnego, certyfikowany Fachberater für Betreuung in häuslicher Gemeinschaft, doradca niemieckiego instytutu badawczo-szkoleniowego IQH. W branży opieki nad osobami starszymi w Niemczech pracuje już ponad 20 lat.