Bardzo lubię seniorów, ale nigdy nie miałam babci

Pani Sonia opieką nad osobami starszymi zajmuje się od 8 lat. Prowadzi własną firmę. Jej zdaniem w tej pracy „najważniejsze cechy to empatia, cierpliwość i pokora”. Dlaczego wybrała Gewerbe? Ponieważ dzięki temu jest sobie „sterem, żeglarzem, okrętem”, nikt nie może jej niczego narzucić, ani o niczym zdecydować. Zapraszamy do lektury wywiadu.

bardzo lubie seniorow%281%29

 

Dlaczego wybrała Pani pracę opiekunki osób starszych?

Kiedy szukałam pracy za granicą, pomyślałam, że opieka to zajęcie dla mnie. O wyborze branży zaważyło to, że bardzo lubię seniorów, ale nigdy nie miałam babci. Niestety moje babcie wcześnie zmarły i w moim życiu brakowało osób starszych. Przeglądając oferty pomyślałam, że spędzanie czasu ze starszą osobą, rozmawianie z nią i pomaganie jej to może być fajne zajęcie. To był jeden z głównych powodów, ale nie jedyny. Nie będę ukrywać, że czynnik finansowy też miał znaczenie. Opieka okazała się dla mnie dobrze płatną i spokojną pracą. I tak zajmuję się seniorami od 8 lat.

Jak wyglądały początki?

Całkiem nieźle, ale przyznam, że była bariera językowa. Znałam niemiecki, ale nie umiałam płynnie rozmawiać i stanowiło to dla mnie trochę problem. Na szczęście nie dla mojej podopiecznej. Trafiłam na bardzo wyrozumiałą osobę, która pomagała mi w nauce. Jeśli chodzi o czynności opiekuńcze, ponieważ nie miałam doświadczenia, na początek wybrałam pracę z osobą mobilną. Seniorka była w niezłej formie jak na swój wiek. Mimo 90 lat była sprawna i miała jasny umysł. Nie cierpiała na demencję. Byłam dla niej chyba bardziej osobą do towarzystwa niż opiekunką. Oczywiście wspierałam ją z codziennych czynnościach – asekurowałam kiedy szła do toalety i kiedy kładła się do łóżka, pomagałam się jej umyć i ubrać. Prowadziłam dom. Najważniejsze było jednak to, że z nią byłam. Spędzałam z nią czas, trzymałam za rękę, rozmawiałam i śmiałam się z nią. Wspólnie oglądałyśmy telewizję.

Na początku pracowała Pani na umowę zlecenie?

Tak, to właśnie u mojej pierwszej podopiecznej byłam z polską firmą, na umowie zlecenie. Po jej śmierci nie chciałam przez chwilę wyjeżdżać. Było mi przykro, że odeszła. Bardzo się z nią zżyłam. Postanowiłam więc zrobić sobie krótką przerwę. Później moja firma nie miała dla mnie fajnego zlecenia. To, że przeszłam na Gewerbe to był w zasadzie przypadek. Jeżdżąc do Niemiec zawierałam znajomości. I w trakcie podróży i będąc na miejscu, poznałam dziewczyny, które też pracowały w opiece. O SHD Dortmund dowiedziałam się właśnie od znajomej opiekunki. Dała mi kiedyś numer. Zatelefonowałam do SHD i w zasadzie wtedy dowiedziałam się, na czym polega prowadzenie Gewerbe. Pani z SHD bardzo profesjonalnie i rzetelnie wszystko mi wyjaśniła. Powiedziała, że jeśli zdecyduje się założyć działalność, mogę liczyć na jej wsparcie.

Czy Pani zdaniem własna firma to atrakcyjna alternatywa dla zatrudnienia na umowę zlecenie?

Tak, dla mnie praca na Gewerbe jest atrakcyjną opcją. Wcześniej to odbywało się na tej zasadzie, że firma proponowała mi umowę zlecenie. Zawoziła na miejsce, miałam umówione konkretne terminy. Pracowałam do końca zlecenia, wracałam. To nie było złe, bo miałam dobrą podopieczną. Ale gdybym zmieniła zdanie i chciała skrócić zlecenie to nie byłoby to pewnie łatwe. Na Gewerbe mam więcej niezależności. To ja decyduję, czy i jak długo chce zostać u klienta. Ale poza swobodą, mam też wsparcie – mogę liczyć na doradztwo firmy SHD w wyborze miejsca pracy.

Czy sama decyzja o założeniu Gewerbe była trudna?

Nie, nie miałam żadnych wątpliwości. Jak wspomniałam wcześniej, osoba pracująca w SHD Dortmund bardzo jasno i klarownie wszystko mi wytłumaczyła. Po tej rozmowie miałam pewność, że uzyskam wsparcie. Uświadomiłam sobie, że Gewerbe to nie wyrok, że w każdej chwili można podjąć decyzję o zakończeniu. Zawsze można też zrobić sobie pauzę od wyjazdów. Nie ma przymusu.

Zakładając Gewerbę korzystała Pani z usług biura rachunkowego. Czy było to dla Pani cenne wsparcie?

Jasne, jak tylko coś mnie nurtowało, czegoś nie rozumiałam, byłam czegoś ciekawa, w każdej chwili mogłam się poradzić. Jeśli chodzi o meldunek, to pracownicy biura się tym osobiście zajmują. Moim zdaniem, mając takie wsparcie, nie ma się czego obawiać. Teraz też korzystam z pomocy biura. Dzięki temu nie boję się kontaktów z urzędami, bo nigdy nie jestem sama. Zawsze jest osoba, która mi pomaga albo załatwia wszystko za mnie. Nie czuję się zaangażowania w sprawy formalne. Wszystkie rozliczenia, rachunki załatwia za mnie biuro rachunkowe.

Praca w opiece to praca z ludźmi, a to często powoduje problemy, czy nawet konflikty…

Może mam szczęście, ale nigdy nie natrafiłam na problemy w swojej pracy. Nawet z podopiecznymi, nawet z członkami ich rodzin. Nie miałam żadnych przykrych przeżyć. Po pierwsze dlatego, że umowa, którą z nimi podpisuję jest dobrze napisana w dwóch językach – po polsku i po niemiecku. Jeden egzemplarz dostaje klient, drugi zachowuję ja. Tam jest wszystko jasno uregulowane. Po drugie, wiem, że jako opiekunka za każdym razem wchodzę w czyjeś życie i staję się jego częścią i dlatego muszę się dopasować. W tej pracy najważniejsze cechy to empatia, cierpliwość i pokora. Jeśli nie ma się tych trzech cech to nie powinno się w ogóle podejmować pracy w opiece. Takie jest moje zdanie. Do domu podopiecznego przyjeżdżam jako gość. Nie wprowadzam swoich porządków. Senior może mieć swoje tradycje, zasady i przyzwyczajenia od lat, nawet dziwactwa. Staram się to zrozumieć. Myślę sobie wtedy, jaka ja będę w starszym wieku. Z wiekiem, w chorobie w ludziach wyostrzają się pewne cechy. Zdaję sobie sprawę, że ludzie mają różne osobowości, że nie każdy może się zgodzić charakterologicznie. Ale u mnie w pracy nie było nigdy konfliktów. A gdyby się pojawiły, wiem, że mogę iść pracować gdzie indziej. Tak się jednak nigdy nie zdarzyło. Zawsze zostaję zgodnie z umową – przeważnie na 6 tygodni. Taki mam system, bo tęsknie za domem, za rodziną, za kotkiem. Nie miałam nigdy potrzeby wypowiadania umowy, skracania współpracy. Często wracam do podopiecznych, po urlopie. Nawiązuję dobre relacje. Są rodziny, z którymi już nie pracuję z powodu śmierci seniora, ale jesteśmy w dobrych kontaktach, utrzymujemy znajomość.

Czy w pracy na Gewerbe spotkały Panią jakieś pozytywne zaskoczenia?

Że jestem sobie sama sterem, żeglarzem, okrętem! Zgodnie z umową, którą podpisuję z klientem, nikt mi nie może wyznaczać dodatkowych zadań, narzucać mi, co mam robić. Oczywiście może mi doradzić, zasugerować, ale to ja sama decyduję o organizacji czasu. Nawiązując współpracę, wiem na co się piszę i na czym będą polegały moje obowiązki. Z ofertą otrzymuję wszystkie informacje. I na temat stanu podopiecznego i jego chorób, na temat dostosowania domu do potrzeb podopiecznego, wyposażenia, sprzętów ułatwiających opiekę jak na przykład łóżko medyczne. Nie jadę w ciemno. Nic mnie nie zaskakuje. Wiem do jakiego podopiecznego jadę. Wiem, czego mam się spodziewać na miejscu i co może mnie spotkać. Podejmuję więc świadome decyzje. Nie mam tylko pewności, jaki charakter ma podopieczny. Tego nie powie mi nikt, bo po prostu nie wie. Mimo szczerych chęci, koordynator klienta, który jedzie na wywiad do domu, nie jest w stanie ocenić w trakcie swojej wizyty, jak senior zachowuje się na co dzień i nie jest w stanie przewidzieć, jak będzie postępował w stosunku do nowej osoby w swoim otoczeniu. Moim zdaniem opiekunka może to ocenić dopiero po tygodniu, dwóch.

A gdyby miała Pani poradzić swoim koleżankom opiekunkom, co powinny wiedzieć przed podjęciem decyzji?

Swoim koleżankom poradziłabym, żeby przede wszystkim poszukały bardzo dobrej firmy, która się tym zajmuje. Kogoś kto profesjonalnie i rzetelnie doradza w sprawach Gewerbe. Współpracując z kimś takim nie ma się czego bać. Nawet formalności związanych z administracją, bieżącą księgowością, podatkami. Nie wszystkie firmy to gwarantują. Niektóre odsyłają tylko do biura rachunkowego. W sprawach ubezpieczeń, biletów i tym podobnych opiekunki muszą sobie radzić same. Firma, z którą współpracuję – SHD Dortmund wywiązuje się ze wszystkiego. Nie zajmuję się niczym, wszystko mam załatwione. Co do szukania informacji o Gewerbe w Internecie trzeba być ostrożnym. Warto poczytać, ale moim zdaniem nie można polegać tylko na opiniach i komentarzach umieszczonych na forach. Czasami bywają nieprawdziwe, błędne lub krzywdzące. Ile ludzi tyle opinii. Niestety nie każdy nadaje się do pracy w opiece. Są tacy, którzy szukają winnych swoich niepowodzeń. Nie widzą problemu po swojej stronie. Przez to wystawiają negatywne opinie. O zdanie można spytać za to zaufaną koleżankę albo koleżankę koleżanki, która ma swoje doświadczenia i prowadzi Gewerbe.

Komu poleca Pani ten model pracy?

Gewerbe mogę polecić każdemu, bo jest to bezpieczna forma pracy. Własna działalność w Niemczech daje mi to, że jestem traktowana tak samo jak niemiecki pracownik. Jestem zameldowana, odprowadzam podatki. Pracuję legalnie. Chroni mnie niemieckie prawo. Nie widzę grupy osób, które nie mogłyby prowadzić Gewerbe. Nie zgodzę się z tym, że jeżeli ktoś jest mniej odważny czy przedsiębiorczy to Gewerbe nie jest dla niego. Jeżeli nawiąże współpracę z firmą, która go dobrze poprowadzi w formalnościach to będzie dobrze. Gewerbe w każdym momencie można zamknąć. Bez konsekwencji. Sprawdzić może to każdy.

Co Pani zdaniem jest największą korzyścią z Gewerbe?

Moim zdaniem bezpieczeństwo i legalność zatrudnienia są bardzo ważne. Jeśli ktoś pracuje na czarno, w sytuacji, kiedy rodzina podopiecznego zwleka z wypłatą ma poważny problem, bo jest sam. Na Gewerbe, pracuję na własny rachunek, ale podpisuję umowę. Klient dostaje fakturę od mojego biura rachunkowego. Ma kilka dni na przelanie pieniędzy na moje konto. To duży komfort i pewność. Gdyby był problem, choć nigdy takiego nie było, w ostateczności mogłabym nawet zadzwonić na policję. Mam wszystkie prawa, żeby dochodzić wynagrodzenia. I jest na to podkładka, dowód. Poza tym, w pandemii kiedy trzeba zgłaszać swój przyjazd do Niemczech, informować o lokalizacji, legalna praca ma dodatkowe plusy. Firma, z którą współpracuję, czyli SHD Dortmund pilnowała wszystkich formalności zgodnie z obowiązującymi zasadami i obostrzeniami, w tym dokumentów, które zwalniały mnie z kwarantanny. Rejestrowała mnie w Niemieckim Urzędzie Zdrowia – takim naszym Sanepidzie. Nie musiałam więc interesować się, jakie są aktualne przepisy i czego muszę dopilnować przed wjazdem do Niemiec. Miałam to załatwione i nie przejmowałam się, że w razie kontroli dostanę mandat. No i jeszcze ubezpieczenie zdrowotne – ono też jest ważne w pracy za granicą. Jeśli ktoś jedzie bez ubezpieczenia to dużo ryzykuje. Koszty leczenia w Niemczech są wysokie. Lepiej się ubezpieczyć.

Nie chcemy wnikać w szczegóły, ale… czy praca na Gewerbe się opłaca?

Na Gewerbe można dobrze zarobić. Ja jestem zadowolona.

 

{{ad-1}}

Zobacz również: